Pirograf, który kupiłam, to jedna z najtańszych wersji o
mocy 30 W, kosztował niewiele, bo ok. 30 zł razem z przesyłką. Uznałam że za
taką cenę warto go i siebie w jego użyciu wypróbować.
Niby nic trudnego, ale dla takiego laika w temacie jak ja, pomijając brak
wprawy i potrzebę treningu, już samo przygotowanie materiałów może stworzyć
pewne trudności.
Trening rozpoczęłam na desce sosnowej. I jak się okazuje jest to jeden z najtrudniejszych rodzajów drewna do takich ćwiczeń. Drewno jest miękkie, słoje twarde, wypalanie nie wychodzi z tego powodu równo. Podobno (tak, świetne słowo do opisania faktu nie pamiętania lub pragnienia pominięcia źródła danej wiedzy) najlepszym materiałem do wykonywania rysunków pirografem jest zwykła sklejka. I w taką też będę musiała się zaopatrzyć.
Poza tym należy pamiętać, że pirograf podczas użycia jest bardzo gorący… moje lekko poparzone palce nie pozwolą mi o tym zapomnieć.
Według mnie, a przynajmniej dla mnie, na początek potrzebny jest szkic, który będę potem pogłębiać wypalaniem.
Mając rysunek naniesiony ołówkiem na deskę zabrałam się za
wypalanie. Zeszło mi z tym dokładnie 52 minuty. Wiem, bo przy okazji słuchałam
audiobooka „Rok 1984” George Orwella. Wykonywanie jednej rzeczy nie wymagającej
zbyt dużo myślenia wydaje mi się stratą czasu, stąd książka (swoją drogą
interesująca).
Tak wyglądała praca:
Nie jest to rysunek doskonały. Jednak jak na pierwszy raz i mało podatne
drewno wydaje mi się, że nie poszło mi najgorzej. Teraz pozostaje tylko
trenować i ulepszać technikę.
tez zaczynam zabawę z pirografem , mam nadzieje,że jakoś pójdzie :)
OdpowiedzUsuńpraca jest całkiem przyjemna, polecam. Najważniejsze według mnie jest dobranie odpowiedniego drewna. Powodzenia :)
UsuńCudowne hobby :) Przypomniałaś mi chwile z dzieciństwa z dziadkiem, on takie cudowne rozrywki nam zapewniał :)
OdpowiedzUsuńA ja sobie sama zapewniam rozrywki. Bardzo lubię oglądać efekty pracy. Bo tak na prawdę niewiele wysiłku potrzeba, a finał często bywa ciekawy :)
UsuńJak na debiut - to świetnie Ci ten wzór wyszedł;) Mam pirograf - leży i kurzy się, jakoś mi z nim nie po drodze póki co, ale ten moment w końcu nadejdzie.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś marzenie pobawić się tą techniką :) natchnęłaś mnie i przypomniałaś o tym :) Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki :) Jak na pierwszy raz wyszło całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja trzymam kciuki za Ciebie :) Ciekawa zabawa. Polecam :)
UsuńPierwszy raz miałam pirograf w ręce hmmmm kilkanaście lat temu. Jeszcze gdzieś w szafce leży :) Jako dzieciak wypalałam wzory na listewkach drewnianych. Pamiętam zapach przypalanego się drewna...teraz dużo ozdabiam techniką decoupage, a ostatnio nawet kupiłam farby witrażowe :) Pomalowałam szklankę do świeczki i jestem mega zadowolona z efektu :)
OdpowiedzUsuń