Jeszcze wczoraj myślałam sobie: "Nigdy więcej", a dziś już chcę wrócić i już zastanawiam się jak przygotować się na następny wyjazd.
W miniony weekend byłam na dwudniowej wycieczce zapoznawczej Kursu Przewodników Górskich w Gorcach, organizowanej przez warszawskie SKBPB. Nie powiem żeby było lekko, bo było dużo chodzenia (z przerwami chodziliśmy w sumie od rana do nocy), momentami było zimno, dokuczał nam deszcz, chodziliśmy nocą po lesie, po błocie, bywało mokro i nieprzyjemnie.
Ale z drugiej strony podczas marszu było nie ciepło, a wręcz gorąco. Każdego dnia rozpalaliśmy ognisko, przy którym można było się ogrzać i na którym gotowany był obiad. Dowiedzieliśmy się masę przydatnych rzeczy, zostało nam pokazane, że chodzenie nocą po lesie nie jest takie straszne, po prostu wolniej się idzie... Dodatkowo znów poznałam interesujących, sympatycznych ludzi, z którymi bardzo miło było spędzić ten czas.
Mam mieszane uczucia co do mojej kondycji i wytrzymałości, bo musicie wiedzieć, że jestem okropnym zmarzluchem. Zmarzluchem przez wielkie "Z". Dlatego chodzenie po górach w miesiącach innych niż letnie jest dla mnie zawsze wyzwaniem..., Do tego nie skaczę po górach jak kozica... Ale uważam, że słabości są po to, żeby je pokonywać. Poza tym piękne widoki i dobre towarzystwo rekompensują wiele. Dlatego stało się, podjęłam decyzję o zapisaniu się na kurs.
Całość kursu trwa rok i składa się na nią wiele wyjazdów weekendowych i dłuższych w polskie i zagraniczne góry. Podczas wyjazdów będziemy ćwiczyć orientację w terenie, organizację grupy i wiele innych, przydatnych przewodnikom umiejętności, a z pewnością będzie duużo chodzenia...
Wiem, że będzie to nieustanna walka ze sobą, bo moje samopoczucie w dużej mierze uzależnione jest od tego czy mi ciepło czy zimno (a z pewnością będzie różnie), ale satysfakcja tym większa im więcej walk wygranych.
Nie pozwolę, żeby minusy zasłoniły mi plusy!
Dałabym chyba wszystko za taki kurs, a przede wszystkim czas na jego realizację! W tym roku byliśmy w Alpach Szwajcarskich, Francuskich, Austriackich i Włoskich - zakochałam się w szczytach po uszy i wciąz chciałabym odkrywać nowe miejsca. Piękne zdjęcia! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW tym wypadku trzeba niestety wybierać. Jeśli zdecyduję się na całość kursu w tym roku, na inne wyjazdy nie będzie już czasu, i pewnie siły :)
UsuńSuper zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńEkstra wycieczka :-)
Dziękuję ;)
Usuńach jak ja kocham góry! to najlepsze miejsca dla mnie dla sprawdzenia samej siebie:)
OdpowiedzUsuńOtóż to. Ale sprawdzenie samej siebie to tylko część korzyści płynących z chodzenia po górach. W tym wypadku mam nadzieję jeszcze na poprawę kondycji, poznanie nowych ludzi, ciekawe przygody, ciekawe miejsca... Czy tak będzie? Mam nadzieję, że będę miała okazję pisać kolejne relacje ;)
UsuńCóż, spełnianie niektórych marzeń w pierwszej chwili wygląda inaczej niz sobie wyobrażaliśmy :-) Ale super, że już chcesz jechać na kolejny taki kurs. Wiesz, że dałaś radę i dasz radę znowu :-)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci wytrwałości! Sam uwielbiam chodzić po górach, ale o takich dłuższych wyprawach to raczej tylko poczytam. Nie dlatego, że nie poszedłbym w góry, ale dlatego, że biorąc pod uwagę moje obecne znajomości to raczej nie miałbym z kim iść.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o moich znajomych, też miałabym taki problem. Wszyscy preferują wygodne wyjazdy do ciepłego kraju. Stąd wzięło się początkowo moje zainteresowanie wyjazdami z SKPB :)
UsuńNo no, zapisać się na taki kurs, podziwiam, dla mnie weekend to błogi odpoczynek od tygodnia, po obiedzie spacery, wieczory to wypady do znajomych albo jakiś dobry film.
OdpowiedzUsuńA dla mnie to bardzo duży odpoczynek psychiczny, a po całym tygodniu siedzenia bardzo cieszy mnie trochę ruchu :) Choć weekend spędzony w sposób opisany przez Ciebie również by mnie cieszył.
UsuńCudowne postanowienie! Kiedyś chciałam zrobić kurs na przewodnika, ale ze względu na miejsce zamieszkania nigdy nie było mi po drodze. Życzę powodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńSzczerze zazdroszczę wypadu w góry i kursu:-) Ja kocham góry, ale jeszcze trochę muszę odłożyć w czasie wyjazd, bo póki co plan mojego wolnego czasu układa mi pewna mała Istotka:-)
OdpowiedzUsuńTaak, priorytety bywają zmienne :)
UsuńŚwietna sprawa! I na pewno dasz radę! I się zahartujesz - za rok brykanie po górkach w zimnie już nie będzie dla Ciebie takie straszne! :)
OdpowiedzUsuńNa to właśnie liczę :)
UsuńPrzeczytałam wpis i zatęskniłam za Gorcami. Dawno tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za kurs :)
Dziękuję! i życzę powrotu :)
UsuńTrzymam kciuki żeby było miło, ciepło i przyjemnie. Chodzę trochę po górach i wiem że nie zawsze jest kolorowo... ale to uzależnia! ciągnie do pięknych widoków, adrenaliny, świeżego powietrza i spokoju :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. To esencja tego, czego tam szukamy :)
UsuńSuper sprawa! Jak coś staje się pasją to zmęczenie aż tak nie dokucza czy prognoza pogody. Obcowanie z przyrodą daje więcej plusów niż byśmy mogli sobie wyobrazić. Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna rzecz, sama z przyjemnością wzięłabym w czymś takim udział :)
OdpowiedzUsuńKilka razy uczestniczyłam w tzw. rajdach nocnych po górach świętokrzyskich. Różnie z pogodą bywało. Byly deszcze, czasem przymrozki ale klimat którzy stwarzali ludzie był niezapomniany :)
OdpowiedzUsuńOtóż to. Mam wrażenie, że spotykam na takich wyjazdach samych interesujących, aktywnych ludzi. Każdy wnosi coś ciekawego, inny punkt widzenia. Od każdego można się wiele nauczyć. Atmosfera wciąga :)
UsuńPodziwiam! Taki kurs wymaga mnóstwa przeróżnych umiejętności i ogromnej siły fizycznej. To poważna sprawa, ale przy okazji świetna rzecz...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cóż, nieustanna walka ze sobą. Mam nadzieję, że wytrwam :)
UsuńNa pewno! Trzymam kciuki :)
UsuńJak typowy kanapowiec nie rozumiem ludzi, których ciągnie w góry, ale podziwiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry!
OdpowiedzUsuńGóry są piękne. Uczą pokory, wyciszają, ładują pozytywną energią, niesamowicie pachną :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe uczucie, kiedy człowiek pokonuje własne słabości, im więcej ich pokonasz, tym większa satysfakcja i większa radość z życia. :)
OdpowiedzUsuń